sobota, 18 października 2014

Problemy techniczne i wielka radość :)

Hej Kochani,
Cieszę się, że podobają się Wam moje relacje. Ciężko jest to wszystko opisać słowami ale staram się
Zrodziły się pierwsze problemy. Przede wszystkim jak już wcześniej pisałam Internet jest bardzo drogi i tylko dziś po jednym dniu korzystania zużyliśmy 1/3 transferu Będzie więc ciężko …. Liczyłam na to, że będę mogła rozmawiać z najbliższymi przez Skype i często wrzucać zdjęcia ale niestety, a propo fotek też pojawił się problem. W samolocie rozładował mi się aparat (choć był na maxa naładowany)
i teraz mam zacięty obiektyw, ciągle wyświetla mi się komunikat, że mam włączyć i wyłączyć zasilanie ale nie pomaga Póki co, mamy trzy aparaty ale co będzie jak pozostali wyjadą?! Może uda się go naprawić gdzieś w Lusace ale skoro mają problem z usunięciem simlocka to pewnie tym bardziej nie naprawią aparatu Trzymajcie kciuki, żeby opuściły mnie problemy techniczne oraz żebym wyzdrowiała bo póki co mam stan podgorączkowy, „żyletkę” w gardle i potężny katar! Ale te niedogodności nie są w stanie zabrać mi całej radości jaka płynie z tego wyjazdu!!!!!!
Chodzimy spać wcześnie, wstajemy nad ranem i zabieramy się do pracy Wczoraj malowaliśmy przedszkole (okna, framugi, drzwi), a dziś plac zabaw i choć brudna to robota to bardzo wdzięczna. W ramach przerwy (ciężko pracuje się w takim upale bez żadnego cienia) wybraliśmy się do Lindy. Dzieciaki są niesamowite. Łapały nas za ręce, dotykały ( uwielbiają delikatną skórę białych)
i nie odstępowały na krok! Kupiliśmy u lokalnych sprzedawców pomidory, cebulę i inne nieznane nam owoce i warzywa, które nie zawsze nam smakowały. Czas płynie tu bardzo spokojnie. Dzień jest krótki bo słońce zachodzi już o 18. Mimo tego, ciągle jest głośno, wszędzie słychać muzykę i bawiące się dzieci.
To przerażające, że w naszych czasach ludzie żyją w takiej skrajnej biedzie… bez prądu, pralek, wody. Aż wstyd mi, że tak się denerwuję na brak Internetu … Mieszkańcy Lindy są niezwykle pogodni , beztroscy i niewiele potrzeba im do szczęścia. Chciałabym się od nich tego nauczyć
Dziś sobota więc w Lindzie jest święto! Wszędzie słychać muzykę i śpiew
Dobra i zgrana z nas ekipa mimo małych zgrzytów W wolnych chwilach gramy w planszówki
i zwijamy się ze śmiechu
Chciałabym napisać więcej ale Internet mnie ogranicza ….
A na koniec jako potwierdzenie, że jestem na drugiej półkuli: WODA W ZLEWIE KRĘCI SIĘ W DRUGĄ STRONĘ
Ściskam,
zakichana Dosia
:)


Mecz ligowy

pozujemy

a w tle przeprowadzka ;)

fryzjer

mamy z Zambii swojego Dreama :)

tak mieszkamy

malowanie :)

rozdajemy dzieciakom pierścionki




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz