Hej J
Właśnie patrzę na kalendarz i
uświadamiam sobie, że już za miesiąc jest Wigilia! U nas przygotowania do Świąt
pełną parą, o czym za chwilę ;)
Na wstępie chciałam Wam bardzo
podziękować, za liczne miłe słowa, które od Was dostaje. Dają mi one jeszcze
większą motywację do działania J
Cieszę się, że chce Wam się czytać moje wypociny.
Na wczorajszej Mszy św., jak już
wcześniej pisałam, miałam swój debiut wokalny. To historyczna chwila, kiedy
musungu śpiewa w afrykańskim kościele ;) Wszyscy parafianie włączyli się do
śpiewu
i było pięknie. Będąc tutaj chciałabym się nauczyć, choć paru ich pieśni, ale
nanja nie należy do łatwych języków (dialektów?). Mam jednak trochę czasu, więc
może zdołam coś przyswoić. Wczoraj, wyjątkowo Msza św. odbyła się na zewnątrz
przed kościołem. Dziewczynki ubrane na biało pokazywały swoje układy taneczne,
było bardzo uroczyście i jednocześnie gorąco. Jak co tydzień, przybiegła do
mnie mała dziewczynka i siedziała u mnie na kolanach całą Mszę. Później
przyłączyła się druga, czarna przylepka J
Dzieci są tutaj dla mnie ogromną radością!
Po Mszy, zaprosiła mnie do siebie
Linda, fryzjerka, która robiła mi twisty na włosach. Mieszka
w pobliskiej wiosce Makulu, 15 minut spacerem od kościoła. Jej dom przypominał
szeregowiec. Sąsiedzi mieszkają blisko siebie i są ze sobą zżyci. Ich dzieci
bawią się razem, wspólnie jedzą posiłki itd. Linda i jej mąż mają troje
uroczych dzieci. Mieszkają w dwóch niewielkich pokojach. Cały salon zajmuje
wielka sofa, kino domowe, olbrzymia lodówka i… wentylator! Jak na afrykańskie
warunki, muszę przyznać, że było u niej schludnie. Telewizor w zambijskich
domach to podstawa i włączony jest ZAWSZE, nawet jak mieszkańcy siedzą na
zewnątrz. Mogą nie mieć, co włożyć do garnka i chodzić w podartych ciuchach, ale telewizor musi być! J
Przeważnie mają trzy kanały, ale w wersji ekskluzywnej jest ich ponad 700!
Podczas, gdy Linda poprawiała mój fryz, telewizor oczywiście był włączony i
akurat leciała jakaś nigeryjska telenowela – MASAKRA :D. Bohaterowie na przemian
bili się i całowali. Rodziców totalnie nie obchodzi to, że takie bzdury
oglądają ich dzieci. Jak powiedziałam
im, że w Polsce w ogóle nie oglądam telewizji i, że jest moda na to, że młodzi
ludzie, w ogóle go nie mają, to wszyscy byli w szoku :P
Przed obiadem wybrałam się na
spacer z dziećmi. Pokazały mi okolice, swoją szkołę i klinikę. Po drodze
śpiewaliśmy, tańczyliśmy i dzieciaki wyrywały sobie z rąk aparat, żeby robić
zdjęcia i kręcić filmy J.
Później kupiliśmy w sklepie ciastka i wróciliśmy do domu. Tam już czekał na nas
tradycyjny obiad – szima i ryba. Szima, to jak już wcześniej pisałam,
tradycyjna, kukurydziana papka. Lepi się z niej kulki, macza się je w sosie i zagryza rybą. Jedliśmy na podłodze, bez
sztućców :P Przed posiłkiem trzeba było obmyć ręce w misce z wodą. Poprosili
mnie o odmówienie modlitwy. Wszystko było pyszne, ale bardzo sycące. Co chwile
przychodzili jacyś nowi sąsiedzi, żeby zobaczyć jak jem, niektórzy robili
zdjęcia komórkami hahaha. Po obiedzie zjedliśmy ciastka i porozmawialiśmy.
Linda poprosiła swojego przyjaciela, żeby zawiózł mnie do domu. Jego imienia
nie pamiętam, bo było dość długie i oryginalne, ale jest inżynierem elektryki i mechaniki, prowadzi własną firmę.
Umie też robić wino, więc za tydzień umówiliśmy się na degustację J Z afrykańskimi
przyjaciółki spędziłam wspaniałe popołudnie i na pewno jeszcze nieraz ich
odwiedzę!
Wczoraj były u nas także
wolontariuszki z City of Hope. Pokazaliśmy im okolicę i nasze przedszkole. Były
zachwycone J
Dziś od 8:00 byłam w szkole Johna
i nadzorowałam prace plastyczne J
Najmłodsze dzieciaki rysowały dla polskich przedszkolaków z Sochaczewa kartki
świąteczne. Bardzo przykładały się do pracy i cieszyły z każdej pochwały. Nauczyłam ich kilku polskich słów i opowiedziałam
jak wyglądają u nas święta. Żeby troszkę przybliżyć polskim dzieciom zambijską
kulturę i przyrodę, rysowały głównie afrykańskie zwierzęta i rośliny, ale
zdarzały się także choinki, bałwany i św. Mikołaj J Chętnie pozowały do zdjęć ze
swoimi pracami. W środę rysować będą starszaki J.
Dziękuję także dwóm grupom, które sfinansowały dzieciakom słowniki i przybory
szkolne J
Peace and love i Ninja – dzieci i dyrektor szkoły są Wam wdzięczni! (foto
poniżej) Dzięki Maciek J
Jak możecie zauważyć na zdjęciach, szkoła w Lindzie jest w fatalnym stanie.
Ławki się rozpadają, w salach jest po jednym małym oknie, nie ma światła, nie
ma podłóg ani materiałów dydaktycznych. Nauczyciele i dzieci cieszą się, więc z
każdej choćby najmniejszej rzeczy. Dzięki jeszcze raz w ich imieniu.
Uściski,
Dosia
|
Z moją przylepą :) |
|
Śpiewam psalm |
|
Podczas spaceru |
|
:) |
|
Szima, ryba i sos pomidorowy |
|
Delektuję się |
|
Z Lindą :) |
|
z naszymi koleżankami z City of Hope wśród dzieciaków |
|
DZIĘKI ! |
|
Baby class raysuje |
|
Takie oto cuda |
|
Pozdrawiamy Sochaczew! :) |
|
Starszaki |
|
Uczymy się |
|
Dzieciaki prezentują rysunki |
|
Ładne? :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz