czwartek, 27 listopada 2014

Tournee po szkołach

Hej,
Dochodzą mnie słuchy, że brakuje Wam wpisów… bardzo mi miło J Staram się pisać jak najczęściej, ale nie zawsze jest czas. Od początku tygodnia krążę między Chilangą, a Lindą, między jedną a drugą szkołą. Czasem jeżdżę rowerem, a czasem, jak mam za dużo klamotów, busem. Wszyscy czekamy na deszcz jak na zbawienie, bo już nie ma czym oddychać. Upały są świetne, ale na dłuższą metę męczące J

W szkole Johna dzieciaki rysowały przez dwa dni kartki świąteczne. Mam ich ponad 70! Mam nadzieję, że choć dla części polskich przedszkolaków starczy J Uczniowie z Lindy bardzo się starali. Na wielu kartkach widnieją polskie i zambijskie flagi, pozdrowienia, życzenia, afrykańskie zwierzęta, rośliny. Niektóre kształty kartek są bardzo wymyślne. Trafiłam do jednej klasy, gdzie było tylko sześcioro dzieci, więc ja także narysowałam dla nich kartki J Nie mam zdolności plastycznych, ale nie wiedziałam, że sprawi mi to tyle frajdy. Dzieciaki przygotowują różne układy taneczne i piosenki na zakończenie roku. Jak zwykle byłam pod wrażeniem ich ruchów. Dziś zabrałam ze sobą do szkoły Marcina, który całymi dniami remontuje przedszkole. Podobało mu się, a dzieciaki oczywiście go osaczyły. Nawet i ja spróbowałam pokręcić bioderkami, ale chłopacy wstydzili się mi partnerować :P
W Chilandze również robota pełną parą. Wymyśliłam już większość melodii do piosenek i układów tanecznych.  Jutro próba na wielkiej sali J Gitara fatalnie brzmi z nowymi strunami, ale może do występu uda mi się wymienić je na lepsze. Dziś jedna z dziewczynek miała urodziny, więc poczęstowała mnie domowym ciastem. Tak się nim najadłam, że nie miałam już siły zostać na obiedzie u sióstr. W zamian zagrałam jej sto lat J

Dziś się wkurzyłam, bo kierowca busu próbował zrobić ze mnie frajerkę. Chciał za przejazd z Lindy do Chilangi 5 K. Pomyślałam sobie: „drogo” … ale wsiadłam bo nie miałam innego wyjścia. W busie, od innych pasażerów dowiedziałam się, że płacą po 2K. Niestety, rządzi tu głupi stereotyp, że biały człowiek jest bogaty. Oczywiście, nie dałam się zrobić w balona i dałam tylko 2 K. W drodze powrotnej taksówkarze chcąc zarobić, okłamali mnie, że do Lindy nie jeździ żaden bus … hahaha. To ciekawe, że kursuje tylko w jedną stronę. W końcu wróciłam taryfą z dwiema babkami. Miałam kawałek do domu, ale zapłaciłam tylko 2K.

Pod wieczór miałam miłego gościa. Odwiedził mnie Fred, parafianin, który studiował w Moskwie ekonomię. Przyniósł nam kasawę, bo ostanio jej szukałyśmy z Justyną J To taki korzeń, który smakuje jakoś pomiędzy ziemniakiem, a marchewką. Można jeść go na surowo albo gotowanego. Na surowo mi smakował J To niebywałe, że Fred biegle mówi po rosyjsku. Na rozmowie jak zwykle czas zleciał błyskawicznie. Opowiedzieliśmy sobie o swoich planach, marzeniach, studiach … J Super było poznać jego punkt widzenia. Generalnie muszę stwierdzić, że choć nie zawsze wszystko rozumiem, to rozmowa z tutejszymi ludźmi bardzo mnie ubogaca J
To tyle nowinek z Zambii,
Ściski,
Dosia


Ćwiczymy

Dzieci śpiewają piosenkę w języku nanja

Lunch z okazji urodzin koleżanki

Ciacho!

Taaaaakie dobre :)

Trzymiesięczny Joel - siedział przede mną w busie :)

Dziewczyny ubierają choinkę w hospicjum 

Patriotycznie :)

Produkcja kartek 

Ładne, co? :)

Reklamuję Polskę - dzięki Loko i Kardasz :)

Szkolni bębniarze

Bioderka w ruch - są niesamowici!

"hmmmm, nieźli są" - Marcin wśród dzieciaków

Moja mała przylepka z baby class :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz