Hej,
Dochodzą mnie słuchy, że brakuje Wam wpisów… bardzo mi miło J Staram się pisać jak
najczęściej, ale nie zawsze jest czas. Od początku tygodnia krążę między
Chilangą, a Lindą, między jedną a drugą szkołą. Czasem jeżdżę rowerem, a
czasem, jak mam za dużo klamotów, busem. Wszyscy czekamy na deszcz jak na
zbawienie, bo już nie ma czym oddychać. Upały są świetne, ale na dłuższą metę
męczące J
W szkole Johna dzieciaki rysowały przez dwa dni kartki
świąteczne. Mam ich ponad 70! Mam nadzieję, że choć dla części polskich
przedszkolaków starczy J
Uczniowie z Lindy bardzo się starali. Na wielu kartkach widnieją polskie i
zambijskie flagi, pozdrowienia, życzenia, afrykańskie zwierzęta, rośliny.
Niektóre kształty kartek są bardzo wymyślne. Trafiłam do jednej klasy, gdzie
było tylko sześcioro dzieci, więc ja także narysowałam dla nich kartki J Nie mam zdolności
plastycznych, ale nie wiedziałam, że sprawi mi to tyle frajdy. Dzieciaki
przygotowują różne układy taneczne i piosenki na zakończenie roku. Jak zwykle
byłam pod wrażeniem ich ruchów. Dziś zabrałam ze sobą do szkoły Marcina, który
całymi dniami remontuje przedszkole. Podobało mu się, a dzieciaki oczywiście go
osaczyły. Nawet i ja spróbowałam pokręcić bioderkami, ale chłopacy wstydzili się
mi partnerować :P
W Chilandze również robota pełną parą. Wymyśliłam już większość
melodii do piosenek i układów tanecznych. Jutro próba na wielkiej sali J Gitara fatalnie brzmi
z nowymi strunami, ale może do występu uda mi się wymienić je na lepsze. Dziś
jedna z dziewczynek miała urodziny, więc poczęstowała mnie domowym ciastem. Tak
się nim najadłam, że nie miałam już siły zostać na obiedzie u sióstr. W zamian
zagrałam jej sto lat J
Dziś się wkurzyłam, bo kierowca busu próbował zrobić ze mnie
frajerkę. Chciał za przejazd z Lindy do Chilangi 5 K. Pomyślałam sobie: „drogo”
… ale wsiadłam bo nie miałam innego wyjścia. W busie, od innych pasażerów
dowiedziałam się, że płacą po 2K. Niestety, rządzi tu głupi stereotyp, że biały
człowiek jest bogaty. Oczywiście, nie dałam się zrobić w balona i dałam tylko 2
K. W drodze powrotnej taksówkarze chcąc zarobić, okłamali mnie, że do Lindy nie
jeździ żaden bus … hahaha. To ciekawe, że kursuje tylko w jedną stronę. W końcu
wróciłam taryfą z dwiema babkami. Miałam kawałek do domu, ale zapłaciłam tylko
2K.
Pod wieczór miałam miłego gościa. Odwiedził mnie Fred,
parafianin, który studiował w Moskwie ekonomię. Przyniósł nam kasawę, bo
ostanio jej szukałyśmy z Justyną J
To taki korzeń, który smakuje jakoś pomiędzy ziemniakiem, a marchewką. Można
jeść go na surowo albo gotowanego. Na surowo mi smakował J To niebywałe, że Fred
biegle mówi po rosyjsku. Na rozmowie jak zwykle czas zleciał błyskawicznie. Opowiedzieliśmy
sobie o swoich planach, marzeniach, studiach … J
Super było poznać jego punkt widzenia. Generalnie muszę stwierdzić, że choć nie
zawsze wszystko rozumiem, to rozmowa z tutejszymi ludźmi bardzo mnie ubogaca J
To tyle nowinek z Zambii,
Ściski,
Dosia
|
Ćwiczymy |
|
Dzieci śpiewają piosenkę w języku nanja |
|
Lunch z okazji urodzin koleżanki |
|
Ciacho! |
|
Taaaaakie dobre :) |
|
Trzymiesięczny Joel - siedział przede mną w busie :) |
|
Dziewczyny ubierają choinkę w hospicjum |
|
Patriotycznie :) |
|
Produkcja kartek |
|
Ładne, co? :) |
|
Reklamuję Polskę - dzięki Loko i Kardasz :) |
|
Szkolni bębniarze |
|
Bioderka w ruch - są niesamowici! |
|
"hmmmm, nieźli są" - Marcin wśród dzieciaków |
|
Moja mała przylepka z baby class :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz